Witam serdecznie.
Ostatnio zauważyłam na korzeniach pistii "kłaczki" szybko rozszerzające się.
Zgodnie z radą usunęłam najbardziej zajętą, mniejsze wymoczyłam w nadmanganianie.
Po kilku godzinach zaczynam oględziny w akwarium i co ja widzę:
- obumierające liście microsorium philippine, robią się takie przezroczyste
- eleocharis na międzywęźlach pokryte kłaczkami, niektóre łodyżki obumierają, pokryte kłaczkami (tylko nie wiem czy obumierają bo są kłaczki, czy kłaczki są, bo obumierają :P)
- subwassertang obumiera, robi się przezroczysty, nie zielony, pod światło widać maleńkie, czarne kropeczki
- phoenix padł (był nowy, z przycinki, gałązki mniej więcej półtora cm, wszystko padło)
pozostałe mchy radzą sobię średniawo - końce najstarsze gałązek lekko padnięte, końce najmłodsze zieloniutkie i z dnia na dzień bardziej widoczne - wnoszę, że żyją i rosną ;)
Korzenie eleocharis bialutkie i piękne, widać że rosną.
Teraz pytanie - ki diabeł się przypałętał? Co robić? Dziś będzie pierwsza podmiana 30%. Czekać na rozwój wypadków? Akwarium świeże, więc dojrzewa sobie, dać mu szansę, że "samo" sobie poradzi?
Akwarium ma 54l, nie ma tygodnia, podłoże actisubstrate + jbl manado, temp 22 stopnie (było 24), nawożenia brak, parametry: no3 - 20mg/l, no2 - 0mg/l, GH 16°d, KH 6°d, pH 7,6