tak sobie myslalem o tych wierconych dziurkach dla fissidensa... dzis sprzatalem nieco zbiornik, draznily mnie kawalki mchow na dnie... i co sie okazalo? lezacy fissidens samoistnie ukorzenil sie na korzeniu i to skubaniec w taki sposob, jak grzyby: niby jedna galazka, ale gdzies obok wylaza nastepne, malutkie galazeczki i w sumie jest juz calkiem przyzwoita kepka niczym nie przymocowana... co ciekawe, na kokosie nie zaobserwowalem takiej sytuacji... widocznie kokos jest zbyt twardy, zbyt zwarty na taka operacje. na kokosie tworzy sie "moher" z punktem mocowania w miejscu nitki i nihuhu nie chce dalej sie ukorzeniac...
jak juz zaczalem sie przygladac i zajrzalem w rozne miejsca to okazalo sie, ze fissidens pomalutku przejmuje korzenie w posiadanie... takich "szczepek" naliczylem ze trzy...