Czerwiec stoi pod znakiem dnia dziecka tak więc pora i o moich podopiecznych coś napisać. Pierwsze maluchy zaobserwowałem niecały miesiąc temu i od tego czasu przybywa skurczybyków. Jako, że to pierwsze młode u mnie więc póki co z ciekawością przyglądam się ich dorastaniu oraz zmianom jakie u nich zachodzą. Przeważnie większość małych tygrysków jest biała, choć zdarzają się rodzynki już w pełni wybarwione. Ciężko je wypatrzeć, dlatego pod obiektyw najlepiej je zwabić jakimś smakołykiem. Moje uwielbiają szpinak.
Trudno złapać ostrość na samych maluchach, ale te małe białe przecinki to one Niektóre młode są już wybarwioneCiekawe jak robale się wybarwią. Dorosłe sztuki w zbiorniku są różnych odcieni niebieskiego. Są całkiem jasne, słabo wybarwione jak i ciemne atramentowe z rdzawym pasem na grzbiecie potocznie nazywanymi Deep Blue Tiger. Dla mnie każde mają swój urok, ale najbardziej podobają mi się te z błękitnym prześwitem jak ta krewetka poniżej z lewej strony.
Wraz z przyjściem na świat młodych, w baniaku niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki skończyły się wszystkie problemy, które opisywałem we wcześniejszym wpisie. Woda jest kryształ a glony poznikały. Nawet krewetka, która miała niepokojącą wylinkę wróciła do swego naturalnego wyglądu, zachowując jedynie swój grzbiet wygięty w charakterystyczną „eske”.
Nie ma to jak cieszący oko baniaczek z wieloma maluchami.