Chciałem podsumować walkę z wypławkami za pomocą Flubenolu. Zlikwidowałwm to paskudztwo w 4 baniakach, i muszę stwierdzić, że bezpowrotnie. Po kolejnych podmianach wody, nie ma ani jednego. Flubenol w dawkach które stosowałem nie zabija ryb, ani krewetek, nawet najmniejszych. Natomiast zabija wypławki, nicienie, tasiemce, i ślimaki. Nie zabija ich od razu, tylko blokuje przepływ glukozy w ich organizmach, przez co giną z głodu. Działanie tego preparatu przypomina działanie nowoczesnych trutek na szczury, tylko tam trutka powoduje zanik czerwonych ciałek krwi, nośników tlenu. Ponieważ obawiałem się o krewetki wypracowałem (z pomocą kolegi który je wybił) dawkowanie co drugi dzień porcję odpowiadającą wadze 3 kg zwierzęcia (taką teraz podziałkę ma ten preparat który jest w specjalnej strzykawce, i jedna kreska, to porcja odpowiadająca 1 kg masy psa czy kota) czyli trzy kreski na 100l wody w akwarium. Przy innym litrażu, można zrobić tak, że rozpuszcza się taką dawkę w 100 ml wody, i wtedy każde 10ml. odpowiada 10l wody w akwarium. Resztę można włożyć do lodówki, i dalej używać jako następne porcje. Objawy: Pierwsza dawka, wypławki chowają się, przestają łazić, druga dawka po 2 dniach, wypławki grupowo wyłażą na szyby i rośliny, robią się białe i przestają ruszać, trzecia dawka, po 4 dniach, wypławki martwe spadają na podłoże, częściowo są zjadane przez krewetki, padają również świderki, czwarta dawka, padają inne ślimaki i pijawki. Tu należy uważać, bo przy dużej ich ilości, rozkładając się zachwieją parametrami wody (dobrze jest padnięte ślimaki, przynajmniej większe powybierać). Po następnych 2 dniach można zacząć podmieniać wodę, żeby pozbyć się preparatu (nie wiadomo czy nie zacznie się wiązać bądź rozpadać, i nie stworzy czegoś toksycznego), można też użyć węgla aktywnego w filtrze. Takie są moje doświadczenia, i życzę wszystkim akwarii wolnych od wypławków, tak jak u mnie. Pozdrawiam.