Przyniosłem razborę galaxy od "hodowcy".. nie ze sklepu. Ryby podrośnięte ale blade.. akwaria niezbyt czyste niemniej stwierdziłem ze zaryzykuje skoro już pojechałem po nie... cena mnie skusiła.
Transport ok 30 min, aklimatyzacja ok 1h.
Parametry wody bardzo zbliżone. W mojej dodatkowo był uzdatniacz do kranówy. Kwarantannik działający już 5 miesiac.
Niestety 3 najładniejsze rybki wybarwione padły w ciągu dwóch godzin.
Miałem nadzieje ze reszta już będzie zmierzać w dobrym kierunku.
Niestety po nieco ponad 48 h widzę że jest ospa u jednej sztuki (razbory są drobne i straszne schizole więc ciężko się dokładnie przyjrzeć)
Po ok 72h podałem sera costaforte do wody 15 kropli na 25l
Dałem też sporo bąbelków (Aquael PatMini) i grzanie do 28 stopni. Światło zgaszone.
Teraz pytanie na ile upierdliwy jest ten pierwotniak... wiadomo akwarystyka to nie neurochirurgia i trudno zachować idealna aseptykę.
1. Czy wymoczenie sprzętu (wężyki, wiadra, siatk, pęsety itp) w ciepłej w wodzie z octem i solą wystarczy aby były bezpieczne do użytku w innych akwariach
2. Co z rybami po kuracji jeśli zakończy się sukcesem. Wrzucać je do głównego zbiornika ?
3. Co z powierzchniami które miały kontakt z "zarażona" wodą. Trzeba to zdezynfekować czy poza środowiskiem wodnym pierwotniak zginie w ciągu kilkudziesięciu godzin ?
Chciałbym uniknąć ewentualnych zakażeń wtórnych..