Przez ostatni tydzień padły mi 3 młode krewetki Blood Mary ze stada startowego, prawdopodobnie miały problem z wylinką (były osowiałe a później znajdowałem je martwe z pęknięciem pancerza za głową), dzisiaj znalazłem kolejną. Trochę info o zbiorniku:
Akwarium: 27l 30x30x30 (ma około 2 miesięcy, krewety od miesiąca)
Filtracja: hamburg narożny z gąbką 14x29x3cm 45ppi + pat mini na średnich obrotach
Podłoże: czarny żwirek kwarcowy warstwa 1cm
Fauna: Było 10 młodych (0,5-1cm) Blood Mary - zostało 6, 3 zatoczki różowe
Flora: Subwassertang, rogatek, gałęzatka, 2 rodzaje mchów
Dodatkowo: korzeń, 2 kawałki łupiny kokosa, kilka szyszek olchy, liść dębu, liść ketapangu, 2 przyssawki sylikonowe trzymające rośliny, 2 kulki mineralizujące BWS
Parametry: GH 11, KH 5, NO2 0, NO3 5, przewodność 335 μS, temperatura 18-20
Woda: Podmianki raz na tydzień 10% RO + Salty Shrimp GH+/KH+ przewodność ok 500μS + Old Sea Mud Powder + minimalnie Mosura BT-9
Karmienie: 10 próbek pokarmów benibachi, suszony jarmuż, szpinak, dynia hokkaido
Dodam jeszcze, że bliźniaczy - identyczny zbiornik z Yellow Neon Fire ma się dobrze a krewety rosną wyraźnie szybciej i zrzucają wylinki.
Jakieś pomysły co w takiej sytuacji? Dorzucić jakieś minerały wspomagające wylinkę?
Zdjęcia ogólne zbiornika i padniętych Blood Mary: