Znów ja. Nowe akwarium i 9 trupów. 49 litrów. Podłoże neutralne, a w kranie nadal beton- GH 29. Padły mi 9 z 10 i ostał się jeden samiec. Wodę przepuszczam przez... uwaga Dzbanek do filtrowania, bo czekam na filtr RO i jednocześnie jestem przerażona, bo nie mam pojęcia gdzie ja to podepnę w wynajmowanym mieszkaniu z plastikowymi syfonami, ale nie o tym, nie o tym, nie o tym.
Krewetki padały, bo woda zbyt twarda, wylinka nie była możliwa. Udawało mi się zbijać do 23 GH, więc szału nie ma, chociaż przy GH23 wylinka szła od razu. Bloody Mary były piękne, póki nie padły. W akwarium pełno ślimaków (no cóż, przy tak twardej wodzie...) małżoraczków i innych zabawnych mieszkańców- w tym stułbi. Pojęcia nie mam, skąd. Krewetka, która padła wczoraj była mocno odbarwiona i mam wrażenie, że odbarwiła się nagle. A po niej padła kolejna. I kolejna... I kolejna I moje pytanie brzmi: wydawać miliony na krewetki, które mi się nie utrzymają? Nie, to nie jest pytanie, pytanie będzie następne Jakie krewetki utrzymają mi się na takiej wodzie? Wrócić do Red Cherry, które mnożyły mi się na potęgę dopóki nie stłukłam akwarium? U mojej córki w sumie się trzymają, a podmian o wiele mniej. A one nic sobie z tego nie robią. Chyba będzie restart, czekanie na dojrzenie wody, jak zwykle i kupno jakichś red cherry. No bo co. Mam piękne nowe akwarium (shrimp set duo) i krewetki nie chcą u mnie żyć.
Jeszcze kilka pytań: czy mogę zostawić mech z tego akwarium? I korzeń? Bo mam korzeń i nie chcę go wyrzucać. Jak o niego zadbać? Wygotować? A mech? Jak go odkazić? Bo miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle. I małżoraczki mi nie przeszkadzają absolutnie, ale stułbie? Skąd?! Możliwe, że z mrożonego pokarmu? Dałam im kilka razy plankton czerwony i w sumie potem pojawiły się stułbie. Nie wiem. Zwariuję.