Witam wszystkich!
Akwarystyką amatorsko zajmuję się od podstawówki. To była połowa lat osiemdziesiątych. Pierwsza była rybka z modeliny na nitce w słoiku Niebieska była, tyle pamiętam. Potem pierwsze prawdziwe akwarium 15 litrów ramowe z kitem do okien, bez filtra i mieczyk w środku . Następnie 45 litrów na żwirku z budowy, też bez filtra, trawki, kryptokoryny itp. i wszystkie rybki jakie były wtedy dostępne w sklepie. Która była ładniejsza to siup do słoika i do akwarium. Paletek nie miałem, ale wszystkie inne dostępne tak. Pamiętam szczupieńczyka, którego karmiłem z kolegami muchami złapanymi na klatce schodowej betonowego bloku. Nazywaliśmy to widowisko "Szczęki" Jak mieszkałem w akademiku to też musiało być akwarium. Potem była przerwa i powrót do bardziej świadomej akwarystyki. Postanowiłem mieć low techa na ziemi ogrodowej i stać się prawdziwym wodnym plantatorem. Wyszło średnio. Zakochałem się w Ramirezach i robiłem niezłe głupoty. Potem znowu przerwa i jak to z nałogami bywa nastąpił powrót. Tym razem wciągnąłem do tej pasji moje 3 córki. Obecnie mamy 4 małe zbiorniki. Gupiki, kirysy bojowniki. Udało nam się sprowokować tarło bojowników i odchować 18 samic i dwa piękne samce. Rybki dostały imiona i zaczął się dziecięcy taniec.
Pojawiły się też neocaridiny i tym razem ja wpadłem w zachwyt i chcę więcej Aktualnie wystartowałem 25 litrów pod caridiny i czekam, aż dojrzeje (minęły już dwa tygodnie). Zaczynam przygodę i chciałbym być w dobrym miejscu.